sobota, 3 marca 2012

ZDROWA RODZINA...

Najwyraźniej komuś bardzo zależy na tym, aby uderzyć w fundamenty
rodziny.
Niestety, wierzący ludzie, którzy polegają na Słowie Bożym zbyt
łatwo
oddali w naszym kraju pole liberałom i pozwolili na uchwalenie złej
ustawy,
która teraz pozwala normalnych i troskliwych rodziców wychowujących
swoje
dzieci w miłości i karności (nie mylić z bezmyślnym karaniem i
prawdziwą
przemocą) traktować jak przestępców. Nie jest to jednak przypadek.
Działania socjaldemokratycznych liberałów w całej Europie są
skoncentrowane
na rozbijaniu rodzin, niszczeniu więzi małżeńskich i zrywaniu więzi
rodzicielskich. Ich celem jest zniszczenie rodziny. Chcą przez w
ten sposób
wyrwać dzieci spod wpływu rodziców i osiągnąć nieograniczony wpływ
na ich
umysły, a więc i z czasem na całe społeczeństwa. Pozbawienie dzieci
mądrej
miłości odpowiedzialnych rodziców spowoduje gigantyczną erozję
wszelkich
zdrowych więzi społecznych i wyprodukuje bezmyślną masę społeczną,
którą
można z łatwością manipulować i sterować. Taka masa nie będąc
nauczona
rozróżniania dobra od zła, pozbawiona samodyscypliny i samokontroli
jest
wyśmienitym celem dla wszelkiej maści "inżynierów
społecznych". Dlatego
oderwanie wychowania dzieci od sprawdzonych, biblijnych wzorców,
które
stawiają w równowadze miłość i karność staje się dla nich kluczowym
zagadnieniem. Dlatego chcą wszędzie wprowadzać takie ustawy, aby
wyjąć spod
prawa normalność i zdrowe Boże zasady. Już dziś na ulicach polskich
miast
można zauważyć tego skutki. Komenda Główna Policji podaje, że
lawinowo
rośnie przestępczość wśród niepełnoletniej młodzieży, szczególnie
ilość
morderstw popełnianych ze szczególnym okrucieństwem. Psycholog
policyjny
mówił w jednym z wywiadów, że w oczy rzuca się wśród tych
młodocianych
przestępców jeden fakt: oni nic nie czują, niczego nie żałują, nie
mają
żadnych wyrzutów sumienia. To skutki ograniczenia wpływów
wychowawczych w
domach.****

** **

Jest ogromna ilość niezależnych świeckich badań psychologicznych,
które
wskazują, że zwykły rodzicielski klaps wymierzony (we właściwym
wieku) i w
porę z czułością, miłością i odpowiedzialnością przynosi dziecku
więcej
miłości i korzyści inny jakikolwiek inny sposób reakcji rodzica.
Należałoby
więc edukować rodziców w mądrym wychowywaniu i karceniu
(podkreślam: nie
bezmyślnym karaniu) dzieci z całą miłością, a nie stwarzać prawa,
które
przebijają nawet stare sowieckie metody pacyfikowania więzi
rodzinnych. ****

** **

Jest jeszcze inny, prawny aspekt sprawy:****

Wprowadzający nowe prawo argumentowali, że dziecko ma takie same
prawa jak
dorosły, a skoro np. uderzenie dorosłego jest karalne (nawet jest
karalne
uderzenie zwierzęcia), to analogicznie powinno być zabronione to w
stosunku
do dzieci. Ma to swoisty pozór mądrości.****

                Jednak ustawodawcy przeoczyli jedną istotną rzecz.
Jeśli
dorosły popełnia przestępstwo czy wykroczenie, jest karany w pełnym
majestacie prawa. A więc dorosły zgodnie z prawem podlega przemocy
władzy
zwierzchniej (państwowej), jeśli naruszy prawo. Dziecko natomiast
karaniu
przez państwo nie podlega. Za dziecko odpowiadają rodzice!!!. To
rodzice
zastępują wobec dziecka, niepełnoletniego władzę państwową. Co
więcej - oni
ponoszą za nie wszelkie konsekwencje, jeśli dziecko naruszy
prawo.****

                Tak jak państwo dysponuje sankcjami wobec dorosłych
obywateli, którzy naruszą prawo, tak rodzice też powinni mieć do
dyspozycji
jakieś sankcje wobec dzieci, ponieważ one nie podlegają żadnym
innym
sankcjom. Państwo oczekuje od rodziców, że będą dobrze wychowywać
swoje
dzieci, tak by nie naruszały one prawa państwowego oraz praw innych
ludzi,
a jednocześnie to samo państwo pozbawia rodziców jakichkolwiek
instrumentów
wpływu i "odstraszania". Tak jak perspektywa kary działa
odstraszająco na
dorosłych, analogicznie powinno być w domu. I nie mówimy tu o
pastwieniu
się nad dziećmi. Każdy zdrowo myślący człowiek umie odróżnić
przemoc czy
złośliwe karanie od mądrego, pełnego miłości karcenia. Zresztą
kodeks karny
reguluje sprawy pastwienia sie nad dziećmi (jak i nad każdym innym
człowiekiem). Wprowadzenie ustawy, która penalizuje zwykłe
rodzicielskie
dyscyplinowanie dzieci w miłości jest chore i antyspołeczne.****

** **

Niestety, ludzie wierzący lubią z zasady wycofywać się do pozycji
obronnych, zamiast przystąpić do ofensywy i powołać jakiś Instytut
Obrony
Rodziny, który wzorem choćby Żydowskiego Instytutu Yad-Vashem
zbierałby
dokumentację i ubierał ją w stosowne paragrafy na podstawie praw
polskich i
europejskich wykazując zło nowych praw i kwitnącą nieprawość w
życiu
społecznym. Taki Komitet powinien wnosić pozwy sądowe przeciwko
autorom
obskuranckich programów edukacyjnych, obskuranckich książek, filmów
czy
programów komputerowych, które gwałcą niewinne dusze i umysły
dzieci.
Powinien wnosić pozwy przeciwko stacjom telewizyjnym z powodu
emisji
filmów, które uczą dzieci przemocy, które wsączają w ich umysły
moralną
zgniliznę wszelkiego typu.... Ciekawe jak wówczas broniłyby się te
ośrodki
"liberalnej inżynierii społecznej".****

** **

Należy postawić mocno i wyraźnie zawsze na pierwszym miejscu
miłość
jako fundament wychowania dzieci . Żadna
propaganda medialna tego nie zmieni jeśli nie daliśmy się jeszcze
zupełnie ogłupić.